wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 10.

*Perspektywa Nathalie*
Weszłam na odpowiednią stronę i po chwili ukazało mi się kilkanaście zdjęć dużego budynku. Kliknęłam w pierwszą fotografię. Przedstawiała ona hotel od zewnątrz. Jego główna ściana była cała przeszklona. Przed nią znajdował się duży basen w podłużnym kształcie.
Drugie zdjęcie przedstawiało... Coś w rodzaju wybiegu dla modelek. Fotografia zrobiona była w nocy, a po wybiegu przechadzały się dziewczyny w skąpych strojach.
Trzecia fotografia przedstawiała długi, na prawdę długi stół zrobiony ze szkła. Po jednej jego stronie znajdowały się białe krzesła, a gdzieś w oddali zauważyłam młodego chłopaka, ubranego całkowicie na biało z... Przyczepionymi do pleców skrzydłami Anielskimi. Tego nie rozumiałam ani trochę. Widząc, iż niesie jakąś tacę, zorientowałam się kto to jest - cóż, obsługa w tym hotelu to "Anioły".
- Podoba mi się. - powiedziałam, wpatrując się w galerię zdjęć.
- Mi też, ale... Wszystko jest białe i przezroczyste. Do tego Anioły? - zajęczał, patrząc na mnie pobłażliwie.
Wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Wiesz, zawsze możemy zostać i...
- Kupuj bilety! - krzyknął, po czym wyszedł z pokoju.
Zaśmiałam się, kręcąc głową. Zadzwoniłam w sprawie rezerwacji, z którą nie było najmniejszego problemu. Kupiłam bilety na samolot i wszystko było gotowe. Więc... Za dwa tygodnie wylatujemy z Wielkiej Brytanii i lecimy do Hiszpanii! Matko, tak się cieszę. Pierwszy raz tam będę, a do tego z ukochaną osobą i tak jakby rodziną. Czego chcieć więcej?
***
- Uhm... Nie wiem czy to dobry pomysł. Sam wiesz, co się ostatnio stało. - mruknęłam z wyraźnym grymasem na twarzy.
- No, nie bądź taka! - machnął lekceważąco ręką i podał mi kolejny kieliszek.
Westchnęłam i wypiłam wszystko. Nie wiem jak to się skończy, ale nie jestem pewna czy dobrze.
Nie mam pojęcia kiedy, ale wypiłam już w sumie pięć kieliszków. Na szklanym stoliku pojawiło się pięć białych kreseczek z proszku. Zapatrzona w nie, jak w obrazek, nie słuchałam co mówi do mnie Ash, czy ktokolwiek. Bez namysłu wzięłam od Irwina zwinięty rulonik i zaczęłam wciągać nosem proszek. Zakręciło mi się lekko w głowie, a wnętrze nosa zaczęło piec, ale nie przejęłam się tym ani trochę. Nie minęło wiele czasu, a już byłam na wysokich szpilkach, wśród tańczącego tłumu ludzi, razem z Ashtonem. Nie mam pojęcia ile tańczyłam, a raczej... Wiłam się, jak ostatnia dziwka przed Irwinem, nucąc kolejne piosenki, które znałam lub też nie. Po kilku kolejnych piosenkach poczułam, że słabnę, a moje ciało, jak i powieki robią się coraz cięższe. W ostatniej chwili chwyciłam ramię Asha, a on owinął swoje wokół mojej talii. Zemdlałam.
***
Obudziły mnie promienie słońca, wpadające przez niezasłonięte okno. Zacisnęłam mocniej oczy i jęcząc odwróciłam się na drugi bok. Pulsujący ból głowy, którego chciałam pozbyć się już od pierwszej sekundy od jego pojawienia się, nie dawał mi spokoju. Poczułam, jak materac obok mnie zapada się pod czyimś ciężarem. Trzepocząc rzęsami otworzyłam zmęczone oczy. Czułam się wręcz bezbronnie pod gniewnym, ciemnozielonym spojrzeniem.
- Znowu? - spytał - Co się z tobą dzieje, Nathalie? Można poszaleć, ale... Aż tak? Nie uważasz, że trochę przesadzasz?
- Harry - westchnęłam - Nie martw się.
- Jak mam się nie martwić? Jesteś moją siostrą! Co prawda przyrodnią, ale wciąż siostrą. Kocham cię i nie mogę pozwolić, żeby coś ci się stało.
- Rozumiem, że się martwisz, ale spokojnie. Mnóstwo ludzi bierze, więc...
- Jezu, Nathalie. - jęknął - To, że wiele ludzi tak robi, nie znaczy, że ty też musisz. Zrozum, że to nie jest dobre. Chcesz wyniszczyć sama siebie? To jak samobójstwo! Wiesz co to uzależnienie.
- Ugh, Harry przestań. Gadasz, jak ojciec.
- Bo ktoś musi to robić. A teraz obiecaj mi, że więcej nie weźmiesz.
Spojrzał w moje oczy z całkowicie poważną miną.
- Obiecuję. - przytaknęłam
Na jego ustach zagrał niewielki uśmiech, a w policzkach ukazały się urocze dołeczki. Wyglądał o wiele lepiej bez kolczyka w wardze. Wybłagałam, żeby go wyjął i wreszcie to zrobił. Louis z resztą też. Zostawił tylko jeden w brwi. Nie przeszkadzał mi znów tak bardzo, a nawet podobał mi się.
Gdy Harold wyszedł, wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam godzinę.
- 23. - ziewnęłam
Byłam nieprzytomna tylko godzinę albo dwie. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwi od pokoju. Podpierając się na łokciach spojrzałam w tamtą stronę. Zamiast uśmiechu, na moje usta wkradło się poczucie winy i żal do samej siebie. Harry ma rację, nie mogę tego brać. Trzeba z tym skończyć raz na zawsze.
Tomlinson kilkoma krokami pokonał odległość między drzwiami, a łóżkiem i usiadł obok mnie. Spojrzałam w jego szare oczy, przepełnione troską. Chwycił moją dłoń i delikatnie musnął ustami jej wierzch.
- Przepraszam. - szepnęłam, zwieszając głowę.
Lou bez słowa pochylił się nade mną i złożył pocałunek na moich ustach. Niemalże od razu odwzajemniłam go, wplatając palce w jego idealnie ułożone na żelu włosy. Nie minęła sekunda, a znalazł się nade mną, podpierając się rękami po bokach mojej głowy, nie przerywając pocałunku. Jedną dłonią zjechał do moich bioder, podwijając koszulkę w górę. Gdy dotknął szorstką dłonią mojej rozgrzanej skóry przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Chyba to zauważył, bo uśmiechnął się między pocałunkami, które teraz zostawiał na mojej szyi. Po chwili zaczął ssać i podgryzać jedno miejsce, a ja byłam pewna co po tym zostanie. Po chwili przestał i odsunął się, podziwiając swoje dzieło. By zmniejszyć pulsujący ból, przejechał delikatnie po tym miejscu językiem, po czym dmuchnął w nie chłodnym powietrzem, powodując u mnie kolejną falę dreszczy. W końcu moja koszulka wylądowała w kącie pokoju... A drzwi trzasnęły. Momentalnie zrzuciłam z siebie Louisa, czego się nie spodziewał i wylądował na podłodze. Spojrzałam na drzwi, w których stał chichoczący Harry. Jęknęłam przeciągle i opadłam z powrotem na poduszkę, zakrywając rumieńce dłońmi.
- Ja to wiem w jakim momencie wejść! - krzyknął roześmiany - Tommo, chodź. Mamy coś do obgadania.
Louis otrzepał wyimaginowany pył ze spodni i wyszedł z pokoju, posyłając mi całusa w powietrzu z rozbawionym spojrzeniem. Ubrałam bluzkę i związałam włosy w kucyka. Z laptopem usiadłam na łóżku i patrzyłam na biały hotel z przeźroczystymi akcentami. Był piękny, ale 'Anielska obsługa' nieco mnie zdziwiła. Mimo wszystko jest super.
*Perspektywa Lou*
- Co jest? - spytałem, gdy wreszcie znalazłem się w salonie.
Na stole była rozłożona jakaś mapa. Zmarszczyłem brwi, przejeżdżając wzrokiem po twarzach zebranych; wszyscy poważni. To już źle wróży.
- George planuje przejąć nasze terytorium. - westchnął Liam
- Werbują kolejne, nowo narodzone Wampiry. - wymruczał tym razem Harry
- Jest ich coraz więcej, a wiesz, że nowo narodzeni mają pragnienie. Są silni. - powiedziała Perrie
- Musimy działać jak najszybciej. Nie wiemy kiedy mają zamiar zaatakować, a mogą to zrobić w najmniej oczekiwanym momencie. - dodał Malik
- Cóż... - zacząłem, pocierając dłonie. Zwilżyłem językiem wargi i usiadłem na kanapie, by lepiej przyjrzeć się kartce z nabazgranymi wzorami. - Co tu macie?
- Liam wydrukował plan ich "bazy". To budynek, w którym najprawdopodobniej ćwiczą nowych i ogólnie się znajdują. - poinformował mnie lokaty
- Jest wielki. - mruknąłem pod nosem - Ah, a poza tym... Dałbyś radę włamać się do bazy danych i sprawdzić gdzie dokładnie był Max? Chcę mniej, więcej zorientować się co zamierza. - powiedziałem, patrząc na naszego geniusza komputerowego i hakera w jednym.
- Jasne. - przytaknął i niemal od razu wyszedł.
- Dobra, co wiecie?
- Wiemy, gdzie są. Adamowi udało się zamontować im na podwoziu nadajnik.
- Więc na co czekacie?! Bierzcie komputer i sprawdzać! - krzyknąłem
Harry zerwał się z miejsca i również opuścił salon.
- Brakowało nam cię. - uśmiechnęła się Perrie
Zmarszczyłem brwi, nie do końca rozumiejąc o czym... Ah, rozumiem. Nathalie.
- Dzięki. - westchnąłem - Mi was też.
Ledwie dotknąłem ramienia Edwards, a już słyszałem ciche warczenie. Od razu podniosłem ręce w górę, w geście obronnym. Dziewczyna zaśmiała się i przytuliła do Malika, na co uspokoił się i pocałował ją w czoło. Są jak... Ja i Nathalie. Chyba. Sam nie wiem czy ona w pełni mi ufa. Zawiodłem ją i skrzywdziłem już tyle razy, że nie wiem czy w ogóle na nią zasługuję.
Do salonu z powrotem wszedł Harry z notebookiem w rękach i zagryzionym w skupieniu językiem. Szczerze, to wyglądał zabawnie z taką miną.
- I co? Masz? - spytałem
- Mhm. Mam go.
Oblizał powoli usta, po czym dał mi urządzenie. Dostrzegłem na ekranie mały, czerwony, migoczący punkt, który znajdował się w jednym miejscu.
- Więc są w...? - spojrzałem na Harry'ego z uniesioną brwią.
- Ta mapa - wziął do ręki papier i przystawił mi praktycznie do twarzy - To jej kopia. Gdy będą się przemieszczać, możesz zobaczyć na tej mapie gdzie dokładnie jadą. Liam próbuje dopracować, by w systemie wyświetlało miejsce, więc sądzę, że wkrótce mapa nie będzie potrzebna.
- Dobra, dobra, rozumiem. - wywróciłem oczami
Wziąłem Stylesowi mapę i zacząłem szukać miejsca ich położenia na niej.
- Jeśli się nie mylę, są na Holloway. - mruknąłem
Dokładnie porównałem obie mapy i... Tak, właśnie tam są.
- Co?! - usłyszałem za plecami
Odwróciłem głowę, by spojrzeć na Nathalie stojącą na schodach z rozdziawionymi ustami.
- Przecież tam mieszka Nathan i Amelie! Co jeśli im coś zrobią? - histeryzowała
- A może... Pojechali tam właśnie do nich specjalnie, by coś odebrać. - odezwał się Zayn
- Cóż, mamy jedno wyjście, żeby się tego dowiedzieć; pojechać tam. - oznajmił Harry
________________________________________________
Yuk, ten nie jest lepszy od poprzedniego ._.
Mam jednak cichą nadzieję, że nie zawiodłam aż tak bardzo :\
Cóż, kolejny w... Dobra, 11 wrzucę w Piątek/Sobotę. Love you all <3
PAMIĘTAMY O HASHTAGU #FearHellFF Moje konto to @Hazzanator_PL.
Czekam na tweety od was, ludzie!
Weronika xo

4 komentarze:

  1. Nein! Nein! Nein! Nein! (dobra nie było tego, poza tym nienawidzę niemieckiego więc po co go użyłam ja się pytam!?)
    Dobra a teraz. Mam teorię i zastanawiam się czy znowu trafię, ale dobra uwaga piszę.
    Czy ten hotel to coś w rodzaju hotelu dla nadprzyrodzonych, coś tam się zapewne wydarzy, nie byłabyś sobą gdyby tak nie było no proste noo..
    Dalej. No to się nieźle porobiło i Hazzz wykastruję! Zabiję, wypatroszę.. nie no dobra po prostu mam ochotę Cię uderzyć! Wyczucie czasu to ty masz okropne! Wrrr...
    I Max poszedł do Nathana.. wtf. Czyżby jednak Nate okazał się szują, tak jak zwykłam go nazywać?! Boże masz w tej chwili mi tu zaraz dać 11!
    Czekam naprawdę z bólem serca na kolejny. ;*
    Kocham wariatko ;*
    Buziolki ;*
    Twa Addie. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaj*bisty!
    Ciekawe co te wampsy kombinują...
    Hmm...
    Ciekawe...
    Do następnego! Czekam! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty!!
    Ciekawe co tem wampiry kombinują .. Hm .. Ciekawość mnie zżera :)
    Czekam na następny rozdział i weny zycze :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny :)
    Czekam na kolejny :) /Marcela

    OdpowiedzUsuń