poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 6.

Rozdział dedykuję Ewie Tomlinson, Zuzi oraz jej siostrze Marceli! <3
*Perspektywa Nathalie*
- Louis.
- Tak?
- Powiedz wreszcie gdzie jedziemy. - burknęłam
Od jakichś dwudziestu minut siedzę w samochodzie i czekam aż dojedziemy na miejsce. Powiedział, że chce mi wynagrodzić wszystko i zabiera mnie na... Randkę. Cóż, ucieszyłam się, ale nie chce mi powiedzieć gdzie ona ma być. Na prawdę ciężko mi wytrzymać spokojnie, bo nie pozwala mi na to moja ciekawość.
- Poczekaj, już niedaleko. - zachichotał
Chwycił moją dłoń, splatając palce. Przyłożył jej wierzch do swoich ust i ucałował, uśmiechając się.
- Spokojnie, wytrzymasz, słońce.
- Lou, jest grubo po dwudziestej drugiej. Boję się. - jęknęłam
- Ze mną? Boisz się? - spojrzał na mnie drwiącym wzrokiem, na co wywróciłam oczami.
- No nie, ale...
- Uwierz, że warto. Na prawdę, piękne miejsce.
- Wierzę ci. - szepnęłam
Przymknęłam oczy i oparłam głowę o zagłówek. Pociągnęłam nosem chłodne, jesienne powietrze, wypuszczając je ustami. Wystawiłam dłoń za otwarte okno i poruszałam nią, a pędzący wiatr muskał moją skórę, odpychając moją rękę w tył. Nie wiem ile czasu zleciało na moim odpoczynku, ale na pewno kilkanaście minut, ponieważ Louis oznajmił, iż jesteśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu i rozglądnęłam się wokół, marszcząc brwi - byliśmy w jakimś lesie. Tak sądzę. No albo niedaleko lasu. Było tu mnóstwo drzew i innych roślin. Jedna asfaltowa, wąska droga jedynie wyróżniała się z tej mrocznej zieleni. Tutaj? Randka?
- To tu? - spytałam, jakby sama siebie
- Nie. I nie bój się, nie przywiozłem cię tutaj po to, żeby zgwałcić i zostawić, tylko spędzić przyjemnie czas...
- Podczas seksu? - spojrzałam na niego spod byka
Szatyn parsknął śmiechem i pokiwał głową.
Podszedł do mnie, splótł palce u naszych dłoni i pociągnął przed siebie. Gdy przeszliśmy dość długą drogę - pod górkę - Louis zatrzymał się, a ja wpadłam na jego plecy. Marszcząc brwi, wyjrzałam zza jego ramienia. Z mojej prawej strony było jakieś metalowe ogrodzenie, z lewej głębokie urwisko, przede mną natomiast szeroko otwarta furtka. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę. Blask księżyca oświetlał ledwie połowę jego twarzy, zostawiając resztę w zupełnym mroku. Na jego ustach wymalował się uśmiech, gdy zaczął mnie ponownie ciągnąć. Przeszłam przez starą furtkę, zahaczając bluzą o odstający drut. Warknęłam pod nosem i wyszarpałam materiał. Teraz znajdowaliśmy się na... Jakiejś górze. A na niej jeszcze jedna, tyle że mniejsza, która kształtem przypominała mi kopiec kreta. Zostałam znów pociągnięta w nieznanym mi kierunku. Po chwili znajdowaliśmy się za wzgórzem. To, co ujrzałam było wręcz niesamowite. Moja szczęka opadła.
 Przed nami rozciągała się panorama miasta. Kolorowe światła migotały wszędzie, gdzie tylko nie spojrzałam. Na niebie również. Wszystko na co patrzyłam było urozmaicone przez miliardy migoczących punkcików. Kilka minut wpatrywałam się w piękne, nocne miasto. Życie w nim. Dyskoteki, kluby, bary, mieszkania, domy, biurowce... Wszystko tętniło życiem, bardziej niż za dnia. Miasto ożywało w nocy. Jednakże razem z nią przychodziło niebezpieczeństwo, jakie niosą ze sobą gangi i tym podobne.
Od niepotrzebnych myśli odciągnął mnie dotyk na przedramieniu. Lou pociągnął mnie na dół, przez co opadłam na jakiś materiał. Widząc pod sobą gruby koc, uśmiechnęłam się. Zaplanował wszystko.
Położyłam się na plecach, wpatrując w gwiazdy na czarnym wręcz niebie.
- Pięknie tu. - szepnęłam
Odwróciłam głowę i dostrzegłam, że on wpatruje się we mnie, uśmiechając. Podłożyłam jedną rękę pod głowę, a drugą chwyciłam jego chłodną dłoń. Uśmiech niebieskookiego się poszerzył, gdy dotknęłam ustami jego warg. Louis przyciągnął mnie do siebie. Wcisnęłam głowę w zagłębienie jego szyi i owinęłam go ramieniem. To już w ogóle był szczyt tej całej niesamowitości. Ale co w tym wszystkim było najlepsze?
To, że jestem w odpowiednim miejscu. Z odpowiednią osobą. W odpowiednim czasie.
Wszystko jest takie... Właśnie takie, jakie powinno być - takie właściwe.

***
- Ugh, czy ty wszędzie widzisz podtekst seksualny? - burknęłam, będąc zdegustowaną jego niewypowiedzianymi myślami.
- Może. - zachichotał
- Dobra, teraz słuchaj. - udał poważną minę, co mu w sumie nie zbyt wyszło. - Na serio, ja  n i g d y bym cię nie skrzywdził. Możesz mi zaufać.
- Dziękuję, czuję się bezpieczniejsza. - prychnęłam - Chodź do chłopaków - westchnęłam
Pociągnęłam umięśnione ramię chłopaka i weszłam z nim do salonu. Usiadłam po turecku na kanapie, między Lukiem a Michaelem, który teraz obejmował mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Muszę przyznać, że uwielbiam tych chłopaków. Są  wyluzowani, niezależni, zabawni... Aż bije od nich ta 'zajebistość', jak stwierdził Calum.
- Okej! - Ashton klasnął w dłonie. - Jutro, punkt 18, u Marca, jasne? Wszyscy mają być.
Przeleciał po naszych twarzach morderczo poważnym wzrokiem. Przytaknęliśmy zgodnie, a on wyszczerzył zęby. Był uroczy.
 No nie mogę się doczekać; jutro idę - tak, z nimi. Z tą zajebistą czwórką. - na imprezę do niejakiego Marca. Nie jest jakiś piekielnie bogaty, ale Luke mówił, że jak on już coś organizuje, to na pewno będzie super. Więc czemu nie?
- Co powiecie na Prawda Czy Wyzwanie? - zaproponował Cal
Mimowolnie skrzywiłam się - nigdy nie lubiłam tej gry, bo zawsze kończyła się obrażaniem albo płaczem. Maksymalnie dwa razy w moim przypadku, ale mniejsza o to.
- Jasne. - przytaknęła reszta, po czym spojrzała na moją skwaszoną minę.
- Coś nie tak? - spytał Ash
- Może ma okres. - zachichotał Calum, czego od razu pożałował, bo dostał od Hemmingsa w czuprynę.                          
- Nie. - zaśmiałam się - Po prostu za każdym razem, kiedy w to grałam, to nie kończyło się najlepiej.
- Nie martw się. - Michael machnął ręką w powietrzu. - Będzie dobrze. - uśmiechnął się
- No dobra. - westchnęłam
Czarnowłosy rozglądnął się po pokoju, po czym zatrzymał wzrok na Michaelu i uśmiechnął się złowieszczo.
- Mike, prawda czy wyzwanie?
Zielono-włosy prychnął pod nosem.
- Chyba jasne, że wyzwanie.
- Cóż, przefarbujesz jutro włosy na różowo, założysz jakieś kolczyki-kwiatki w uszach i brwi, a no i różowe ubrania. No i chodź tak jutro cały dzień. - wyszczerzył zęby
Chłopak jęknął z niezadowolenia, spuszczając bezwiednie głowę w dół.
- Nathalie. - westchnął Michael
- Pra... - zaczęłam, gdy przerwał mi dzwonek do drzwi
Marszcząc brwi wstałam, lecz Ashton uprzedził mnie i otworzył je pierwszy. Zachowuje się jakby się czegoś obawiał, kiedy ktoś przychodzi. Chciałam podejść bliżej, lecz jego ramię skutecznie mi to uniemożliwiło.
- Czego chcesz? - warknął
Odepchnęłam jego rękę i wyjrzałam zza niego. Uśmiechnęłam się, widząc kto to.
- Cześć, kochanie. - mrugnął w moją stronę.
Szatyn wyciągnął rozłożone szeroko ręce w moją stronę, a ja posłusznie wpadłam w nie, tuląc go do siebie.
- Chodź, musimy jechać. - wyszeptał w moje włosy
- Ja lecę. Pa chłopaki. - uśmiechnęłam się, machając do trójki w salonie.
Irwin uśmiechnął się do mnie lekko. Gdy wyszłam, drzwi za mną zatrzasnęły się.
- Po co do nich chodzisz? - syknął Louis
A wydawał się taki słodki i opanowany. Jest wyśmienitym aktorem.
- Bo ich lubię. - wywróciłam oczami. - Nie zakażesz mi się z nimi zadawać.
- Nie wiesz. - wymamrotał pod nosem

***

- Kto odgrywa jakie role w tym... Gangu?
- Louis jest liderem, oczywiście. - wyszczerzył się sam Tomlinson, owijając mnie ramieniem w pasie i przyciągając do siebie. - Liam to inteligentny komputerowiec. Harry to zboczony wariat, który chce przelecieć wszystko co się rusza. - powiedział na co lokaty prychnął pod nosem, mimo wszystko chichocząc. - Zayn to... Zarozumiały, próżny chłopak, który oddałby życie za bliską osobę, no i oddany, godny zaufania wilk. - mrugnął do mulata, kiedy ten uśmiechał się lekko pod nosem.
Zauważyłam, że Zayn wyglądał... Inaczej. W sensie, że ogolił się, włosy zostawił rozczochrane, a na nosie miał zerówki. No i jak weszłam do domu, to myślałam, że ma 17 lat.
- No a Perrie... Ta, co powali na podłogę każdego, urocza dziewczyna z mocnym charakterem. - zaśmiał się
- No i oczywiście ty, najcudowniejsza osoba, jaką znam.
Musnął ustami mój policzek, przez co wpłynął na niego ciemny róż, a na usta uśmiech.
_______________________________________________
Ble, nudnooo!
Wiem. xd
Ale ten rozdział specjalnie poświęciłam Lothalie, bo sporo osób namawiało mnie i trochę narzekało, że słodkich rozdziałów jest mało, więc...
KA BUM! Oto jest! :D
Mam nadzieję, że się wam spodobał i, że skomentujecie go <3
Jejku, wyświetlenia rosną w mgnieniu oka.
Co prawda nie jest ich jakoś mnóstwo, ale jestem wdzięczna za każde wejście i oczywiście komentarz! Nie myślcie sobie, że jestem podłą niewdzięcznicą! ;D
Kocham was, z całego serca i dziękuję, iż ze mną jesteście ;3
Btw, aktualnie jestem z rodzicami w Rabce, a Wi-Fi w noclegu nie mam :c
Wszystkie opowiadania nadrobię w Sobotę, także się nie martwcie ;D
Teraz na chwilkę weszłam, bo w restauracji jestem i mają tutaj, więc...
Woohoo! xD
Rozdział, jak zawsze w Poniedziałek. (koniec moich ferii, skomentujcie, żebym miała lepszy humor :c)
No to narka! <3
Weronika xo
Ps. Rozdział nie sprawdzony, sorry za błędy, mam lenia xD

9 komentarzy:

  1. Super rozdział :) Dziękuje bardzo :*
    Nie przekutym sie brakiem Wi-Fi xD przyleciałam do Polski z Norwegii xD normalnie w Norwegii mogę mieć neta gdzie chce, bo mam abonament, a w Polsce tylko w domu i u koleżanki xp
    Ale dość o mnie xp

    Super rozdział :) Zajebisty wręcz :) czekam na następny i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: zapraszam do mnie:

      karmelkowe-blogowanie.blogspot.no

      przepraszam za spam xp

      Usuń
  2. Super rozdział :) fajnie ze jest dużo o naszej parze :)
    czekam na następny :D / Marcela <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Booooooski *-*


    Ps. Sorka, ale nie mam wełny na koma :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholerny telefon!
    Miało być weny, a nie wełny

    OdpowiedzUsuń
  5. Woow, omg, to jest mega boskie, omfg, aż nie wiem, co napisać.
    Serio. Zaczynam sie robić zazdrosna, bo Louis ;c ale shhh XDD
    Szczerze?
    .
    .
    .
    ....
    .
    Kurwa mać, Twój talent mnie rozbraja. Zrzucam wszystkie szpadle, bo i tak z tobą nie wygram, piszesz zbyt pieknie. Chyba umrę;---; serio serio serio serio serio. WOW . To jest GENIALNE. Ok, nie ma słów, żeby to opisać. Szekspir by sie przydał, wiesz, że wymyślił ponad 600 slów które weszły w użycie i są stosowane do dzisiaj? Chociaż. Nie. On też pewnie nie dałby rady. To jest zbyt cudowne.
    Aha, to nie jest blog na 5 gwiazdek.
    .
    .
    .
    .
    Raczej na całą galaktykę ze wszystkimi słońcami i księżycami włącznie. Serio ❤
    Ok, lece, bo Internet sir kończy :/ no następnego misia :3
    @stylesolesi

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju jak słodko :3 Świetny rozdział. Czekam :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten blog został nominowany do Liebster Award!
    Gratulacje!
    Wszystkie informacje znajdziesz na
    http://upadla-i-lowcy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja pierniczę! Już Cię przepraszałam, prywatnie! Ale to powtórzę!
    Przepraszam, przeczytałam rozdział od razu i miałam go potem skomentować no ale mi jakoś nie wyszło! Przepraszam.
    Wspaniały rozdział Pff zresztą jak zawsze ;)
    Chciałabym zostać zabrana przez takiego przystojniaka w takie romantyczne miejsce *-* szczęściara z tej Nath ;)
    Lece do kolejnego oczywiście! ;**
    Buziaki ;*
    Kocham ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń