wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 4.

 Hej, hej, hej! ❤
Ludzie, przepraszam was z całego serca, że wczoraj nie dodałam rozdziału.
Już tłumaczę czemu! Chociaż to bezsensu, należy wam się. Więc:
1. Byłam od 8 do 20 na wycieczce i wróciłam padnięta.
2. Jestem chora, jak pies.
No cóż, mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie i jesteście w stanie mi to wybaczyć ☺
Btw. Co z tym hashtagiem? Nie widzę go, nikt mi nie wysyła :c 
Miałam zamiar wrzucić piątkę w Niedzielę, ale jak tacy jesteście, to foch.
.
.
.
Nie no, kocham was ^^
I w zamian za 6 pięknych, cudownych, świetnych, bardzo motywujących komentarzy...
Bam, bam, bam... Piąty rozdział w Niedzielę ☺
Pod tym rozdziałem także liczę na szóstkę kom, miśki! ;*
To na razie! ❤
Weronika xo
_____________________________________________________________
- Z-zmiana charakteru? - wydukał loczek
- Liam, ty sukinsynie! - wrzasnął Louis
Przyszpilił go do ściany, patrząc na niego pochłoniętymi czernią oczami. Co? Jakie znowu czary? Na mnie?!
Wrzasnęłam na całe gardło, by się uspokoili, i tak też się stało.
- Więc co? Teraz będzie... Nie sobą? - spytał Zayn
- Uh, tak jakby. Ale to minie, bo nie jest na stałe. Wkrótce będzie, jak przed wypadkiem. Nie jestem w stanie określić ile to potrwa, ale jestem prawie pewien, że minie.
- Prawie. - syknął Louis, mordując go wzrokiem
Wywróciłam oczami, wstając z łóżka. Przykułam ich uwagę. Przeleciałam wzrokiem po ich twarzach, zatrzymując się na szaro-błękitnych oczach Tomlinsona. Oblizałam powoli dolną wargę, przygryzając ją. Podeszłam do niego pewnym krokiem, chwyciłam za koszulkę i przycisnęłam swoje usta do jego. Niemal od razu odwzajemnił pocałunek.
- Fajnie, że pamiętasz większość rzeczy, ale i tak musisz popracować nad charakterem.
- Wal się, Harry. - warknęłam w usta Louisa
Brunet prychnął na moje słowa, a ja coraz intensywniej całowałam szatyna. Miał nieziemskie usta. Zwinne ruchy językiem po moim podniebieniu pozwoliły mi zapomnieć o Bożym świecie. Gdy oderwał się ode mnie wróciłam z pięknych niebios z powrotem na ziemię.
- Co teraz? - spytała Perrie
- Nic. Trzeba ją znosić i układać do pionu, póki to nie minie.
- Mnie do pionu? - zadrwiłam. - Jasne.
- Ja się z chęcią tym zajmę. - Harry uśmiechnął się zadziornie, zacierając chytrze ręce.
Oj, coś szykował. A to miłe pewnie nie miało być.

***
 Fajnie, za kilka minut miałam zejść na dół. Po co? Na 'lekcję posłuszeństwa', jak to wymyślił Harry. Jednego jestem pewna - będą kary. 
 Wyszłam spod prysznica, susząc swoje ciało ręcznikiem. Drzwi łazienki otworzyły się z impetem, a w nich stał Louis. Uśmiechał się łobuzersko w moją stronę, opierając się o framugę ze skrzyżowanymi na klatce ramionami. Ręcznik był mały, ale zasłaniał to, co powinien.
- Czego chcesz? - spytałam, kładąc dłoń na biodrze, patrząc na niego z przymrużonymi oczami
- Zobaczyć seksowne ciało.
Podszedł do mnie, oplótł ramionami w pasie i przyciągnął bliżej, natarczywie całując.
- Jeśli nie chcesz stracić dziewictwa, to radziłbym ci mnie odepchnąć. - wysapał między pocałunkami
Jak powiedział, tak zrobiłam. Wskazałam palcem na drzwi, a on po prostu wyszedł puszczając mi oczko... Co to niby miało być?
Ubrałam się w czyste ciuchy i z mokrymi włosami zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie kędzierzawy. Stał przodem do mnie, z rękami za plecami. Wyglądał jak... Uh, nawet nie mam słowa, żeby opisać jego minę i postawę. Po prostu jak Szatan. Istny Diabeł. 
- Miałaś być tu 10 minut temu.
- Zajebiście. - wywróciłam oczami
- Do mnie, natychmiast. - warknął
Co za palant! Ja psem jestem czy czym?!
Widząc, że nawet nie ruszyłam na milimetr powtórzył rozkaz, tym razem ostrzej. Chcąc, nie chcąc podeszłam do niego, a jego usta wykrzywił parszywy uśmiech. Wszyscy - prócz Louisa, oczywiście - uważali, że takie lekcje mi się przydadzą, bo zmienił mi się charakter. A gówno ich to obchodzi! No, ale co ja mam do gadania? Dorosła jeszcze nie jestem, mieszkam z nimi, utrzymują mnie
- Dobrze. Teraz pójdziesz do mojego pokoju. Żadnych pytań! - oznajmił, gdy zauważył, że otwieram usta, by coś powiedzieć.
Wzdychając, skierowałam się z powrotem na schody. Gdy szłam w stronę jego pokoju, poczułam na moment jego rękę na swoich pośladkach. Kurwa, zabiję gnoja. Warknęłam na niego, a on zaśmiał się pod nosem. Wreszcie znalazłam się w jego azylu. Odwróciłam się, unosząc jedną brew.
- Nie mam zamiaru się tobą wysługiwać, możesz być spokojna. Ja ustalę kilka zasad, a ty masz ich przestrzegać. Za każdą złamaną zasadę będzie kara. Jeśli uda ci się przestrzegać ich przez tydzień, nie łamiąc żadnej, dostaniesz nagrodę i dam ci spokój z lekcjami posłuszeństwa. Zrozumiałaś?
- Mhm. - przytaknęłam
... No i zaczął mi tłumaczyć co mogę, a czego nie. Jak tak dalej pójdzie, to serio on tego nie przeżyje.
 Wróciłam do swojego pokoju, po czym wyjęłam z kieszeni komórkę, której nie zdążył mi odebrać. Wystukałam na klawiaturze litery i kliknęłam 'wyślij'. Chyba tylko on potrafi mnie pocieszyć tak, jak tego potrzebuję. Nie znam go dobrze, ale mu ufam. Potrzebowałam się rozerwać. Po kilku minutach dostałam odpowiedź.

Od: Ashton xx
Siemka :) Jasne, mam czas. Czekamy z chłopakami na cb. ;* A. xx

Zeskoczyłam z łóżka, schowałam telefon do kieszeni i wybiegłam z pokoju. Skacząc, by założyć swoje vansy zeszłam na dół. Zarzuciłam kurtkę i już miałam wychodzić, ale zatrzymał mnie ochrypły głos 'brata':
- A gdzie to się siostrzyczka wybiera? - uśmiechnął się zadziornie
Jęknęłam w myślach i odwróciłam się do niego. 
- Do kolegi. 
- Gdzie mieszka? Ile ma lat? Jakiej jest orientacji? Imię i nazwisko. 
- Nie pamiętam dokładnie. 20. Nie mam pojęcia, raczej hetero. - wywróciłam oczami. - Ashton Irwin. 
- Hmm, okej. Idź, ale masz być za dwie godziny.
- Trzy. - zaprzeczyłam 
- Dwie i pół. 
- Okej. - westchnęłam - Pa!
Nie czekając na odpowiedź, wyszłam. Idąc przez park, ze słuchawkami w uszach, nucąc The Monster Eminema i Rihanny, zauważyłam coś dziwnego... Odkąd przekroczyłam próg domu, na każdym kroku widzę czarną furgonetkę z przyciemnianymi szybami. Kurwa, źle. Przyspieszyłam nieco krok, a kierowca samochodu również dodał gazu. Cholera, tam jest zakręt, przez który może jechać, a ja będę tam przechodzić.
Uh, nie dramatyzuj. To pewnie... Co ja się oszukuję?! W tym świecie wszystko jest możliwe! A ja mam w życiu takiego pecha, że to na pewno nie jest przypadek! Gdy minęłam zakręt, prawie biegnąć odwróciłam głowę. Furgonetki nie było. Co... Rozejrzałam się. Jakby zniknęła. Nie ma jej absolutnie nigdzie. Co to ma być?! Prima Aprilis?!
Szaleńczym tempem dotarłam do domu chłopców. Zapukałam do drzwi, a otworzył mi szeroko uśmiechnięty Michael, lecz jego uśmiech zniknął, gdy zobaczył w jakim jestem stanie.
- Co się stało, Nathalie?
- Przebiegłam się tylko. Muszę odetchnąć i będzie okej. - wzięłam głęboki oddech i wymusiłam uśmiech
Michael otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie do środka. Weszłam z nim do salonu, gdzie byli wszyscy; Luke, Cal i Ashton. Przywitałam się z nimi i usiadłam na kanapie, między Ashem a Lukiem. Kędzierzawy blondyn objął mnie ramieniem, szczerząc się jak głupi do sera. 
- Boże, jak dawno cię nie widzieliśmy. - westchnął Luke - Odzyskałaś pamięć, prawda?
- Jasne. - przytaknęłam - Gdybym nie odzyskała, nie siedziałabym tu z "obcymi" osobami. - zaśmiałam się
- No wiesz... Lucas na prawdę rzadko używa mózgu. - zachichotał Ashton, na co blondyn wywrócił oczami.
Czułam się tak swobodnie w ich towarzystwie, jakbym znała ich od wieków. W pewnej chwili nasze donośne śmiechy zagłuszył telefon Irwina. Przeprosił nas z uśmiechem i wyszedł. Po kilku szklankach soku, tak trochę mnie przycisnęło. Wiedziałam gdzie jest łazienka, więc opuściłam na chwilę chłopaków. Idąc do wcześniej wspomnianego pomieszczenia usłyszałam głos Ashtona. Ciekawość chwyciła mnie za ramię i kazała nasłuchiwać. Nie sądziłam, że Ashton robi tak okropne rzeczy, co wynikało z tej rozmowy. Ale okropne to raczej nie dopowiedzenie. W tej chwili bałam się, że to samo stanie się ze mną. 

Hah, kocham kończyć w takich niewyjaśnionych momentach, za co chcecie mnie powiesić :D

7 komentarzy:

  1. dobra szczerze…
    ZAJBEISTY! super ! ale mnie zachęciłas do czytania następnego rozdziału :) nie mogę sie doczekać :) moje siostra tez przeczytała i chce dodać komentarz, wiec sie dziw jak różnica pomiędzy tymi komentarzami będzie tylko kulki minutowa ;)
    mowię to od razu żeby nie było ze komentuje dwa razy :)
    CZEKAM NA NASTĘPNY I WENY ŻYCZĘ :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) jestem siostra tej tam z góry ^^
    Pierwszy raz czytałam jaki kolwiek blog wiec jestem zachwycona :)
    super :) / Marcela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej, o jedną więcej czytelniczkę ^^
      Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :) <3

      Usuń
  3. Cudo tralalalala .
    I wiesz mam Cię ochotę ukatrupić, ale wtedy kto by mnie znosił ?! no ja nie wiem.
    Ale czemu kończysz w takim miejscu nooo..
    Hazza się wziął za jej wychowanie.. hahaha xD jestem mega ciekawa rezultatów pana szalonego ;D
    Wywiad przeprowadzić musiał :D
    I teraz mnie zżera ciekawość co robi Ash.
    Czekam skarbie na kolejny! ;**
    Buziaki ;*'
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże, tak bardzo cię przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ostatnio strasznie opuściłam się z czytaniem i pisaniem, a to wszystko przez szkołę:/ chyba rozumiesz xx
    No więc rozdział:
    Hmm...
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    Naprawdę bardzobardzobardzobardzobardzo mega superfajnyzajebisty ❤ "- Jeśli nie chcesz stracić dziewictwa, to radziłbym ci mnie odepchnąć" ⬅ hahahaha, padłam XD ten blog coraz bardziej mi się podoba (o ile to jeszcze możliwe lolz xd) i to: "Gdy szłam w stronę jego pokoju, poczułam na moment jego rękę na swoich pośladkach. Kurwa, zabiję gnoja." serio, jesteś najlepsza :') <3 hmm.. Myślę, że szykuje sie coś na prawdę meeega ciekawego, nwm, może 18+ 😈😋😁 haha
    No Oki, do następnego złotko xxx
    @stylesolesi xx

    OdpowiedzUsuń
  5. 51 year old Assistant Manager Brandtr Ramelet, hailing from Saint-Paul enjoys watching movies like Investigating Sex (a.k.a. Intimate Affairs) and Kite flying. Took a trip to Madara Rider and drives a Ferrari 250 GT California. kliknij tutaj po informacje

    OdpowiedzUsuń