sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 15.

*Perspektywa Nathalie*
Wskoczyłam na łóżko, klęcząc nad Louisem, który momentalnie otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Gdy ujrzał moje uradowanie, uśmiechnął się i spytał:
- A coś ty taka szczęśliwa dzisiaj, hm?
- Mogę już wchodzić do basenu.
- Skończyły ci się te męczące dni?
Przytaknęłam. Pochyliłam się, umieszczając dłonie na obnażonej klatce chłopaka, a usta na jego wargach.
- To co? Idziemy gdzieś dzisiaj?
- Jasne - odparłam - Ale gdzie byś chciał?
- Cóż... - spojrzał na przeszklone drzwi, za którymi znajdował się obszerny balkon, a na nim jacuzzi. - Z tobą wszędzie byłoby pięknie - westchnął - Może pójdziemy do Undergound Paradise?
- Co to?
- Klub, kochanie - uśmiechnął się - Najlepsza sieć w Ameryce.
- Louis, nie lubię, jak wydajesz na mnie majątek - skrzywiłam się.
- Nathalie Moore, przestań z tymi pieniędzmi. Jesteś o wiele więcej warta niż te papierki. Jesteś bezcenna. Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. Dam ci, czego tylko zapragniesz. Zrobię cokolwiek zechcesz. Nie martw się o sumę. Kocham cię.
Zacisnęłam oczy i zwiesiłam głowę, nie chcąc by po raz kolejny zrobił to, czego nienawidzę.
- Spójrz na mnie - mruknął tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Widząc, że ani drgnę, chwycił mój podbródek i uniósł głowę, a moje wzrok skrzyżował się z jego magnetycznym, hipnotyzującym spojrzeniem.
- Dobrze?
Bezwiednie przytaknęłam. Czułam się ogłupiona, niczym po narkotykach.
- Nie rób tego.
Ponownie zacisnęłam oczy i przycisnęłam palce do skroni, które pulsowały coraz mocniej z sekundy na sekundę.
- Przepraszam, skarbie. Kocham cię.
Dotknął dłonią mojego policzka i ucałował w czoło, po czym posadził mnie na łóżku, a sam z niego zszedł. Westchnęłam i usiadłam na brzegu materaca. Spojrzałam na szatyna, stojącego przed oknem, z skrzyżowanymi dłońmi za plecami. Podeszłam do niego i ułożyłam rękę na ramieniu, a on odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się. Wiedział, że nie potrafię się na niego gniewać długo. Lecz to nie zmieniało faktu, że byłam zawiedziona. Obiecał tego nie robić. A zdarza się to częściej niż powinno. Chłopak objął ramieniem moją talię i przycisnął do swojego torsu, całując w czubek głowy.

***
Przeskakując z nogi na nogę, patrzyłam na kilka grupek ludzi w moim wieku i starszych, wyglądających na bogatych; drogie ubrania, pewna siebie postawa, arogancja. Tego im nie brakowało.
- Nath.
Odwróciłam od nich wzrok i spojrzałam na Louisa, który wyglądał, jakby na mnie czekał.
- Idziesz? - uśmiechnął się
- Jasne.
Gdy drzwi się otworzyły, do moich uszu dotarła głośna muzyka, a nozdrza wypełnił smród alkoholu wymieszany z potem i nikotyną. Ciężka, metalowa powłoka zamknęła się za nami, a ja miałam wrażenie, jakby odcięli nas w ten sposób od świata. Tak, to był inny świat.  
Dzika impreza i tyle, idiotko, upomniał mnie głos w głowie. Cóż, miał rację.
Zeszliśmy po schodach wyłożonych po środku czerwonym dywanem. Było ciemno. Jedynie jaskrawe reflektory oświetlały pomieszczenie. Był to dość typowy klub, lecz ekskluzywny. Czarne, skórzane sofy ze kryształami, nieskazitelnie białe stoliki, fioletowe ściany, czarna podłoga, podświetlany bar. Wszystko wyglądało tak... Drogo, ekskluzywnie i po prostu genialnie. Aż ciężko było oderwać wzrok od tego wszystkiego. Zajęliśmy jeden z większych stolików w rogu. Kanapa była w kształcie kwadratu, któremu brakowało jednej ze ścian. Usiadłam w kącie. Po mojej lewej Harry, a po prawej Louis. A jakby inaczej? Zawsze, gdy wychodziliśmy gdzieś razem, oni zachowywali się, jak... Jak moi ochroniarze, bo nie chcę używać słowa niańka. Bruce razem z Alexem zamiast usiąść, stali i czekali na nie wiem co.
- My idziemy po drinki - krzyknął Alex, zagłuszając muzykę.
Niebieskooki, siedzący obok mnie przytaknął i zaczął gestykulować dłonią, a oni również skinęli głowami i odeszli w stronę baru. Marszcząc brwi spojrzałam pytająco na mojego towarzysza, lecz on tylko się uśmiechnął.. Nie odezwał się ani słowem. Przerzuciłam wzrok na niewielki tłum tańczących ludzi. Co było najgorsze w tym klubie? Striptiz. Dokładnie.
Naprzeciwko długiej lady była scena. A dokładniej trzy podesty ze srebrnymi rurami na środku. Jeden był z przodu, a dwa nieco dalej. Dziewczyna o długich blond włosach, ubrana w skąpy czerwony strój, przyozdabiany jakby brokatem wiła się - bo tego tańcem nazwać się nie dało - wokół rury i zbierała banknoty od wiwatujących jej mężczyzn. Zaś za nią były jeszcze dwie; po lewej dziewczyna z całymi błękitnymi włosami i złotym strojem, a po prawej czerwonowłosa w czarnym. Wszystkie były szczupłe, aż za bardzo. Ich żebra były widoczne, podczas owego 'tańca'. To było okropne. Nie wiem, jak można podjąć się takiej pracy. Z zamyślenia wyrwało mnie lekkie szturchnięcie w ramię. Odwróciłam wzrok od nich i spojrzałam na uśmiechającego się do mnie Lou.
- Dlaczego tak na nie patrzysz? - spytał
- To... Straszne. Dlaczego to robią? Dają się wykorzystywać za śmieszne pieniądze.
- Są naiwne i głupie, a wbrew temu, co widzisz także nieśmiałe. Uwierz mi, znam się nieco na ludziach. - zaśmiał się, kiwając głową na boki. - Ty też się tego nauczysz.
- Ale czego dokładnie?
- Postrzegania ledwie widocznych aspektów w ważnych sprawach. W ten sposób będziesz umiała postrzegać uczucia z oczu, mimiki i gestów. Ja jestem w stanie czytać z człowieka, niczym z otwartej księgi. To proste, lecz wymaga treningu - westchnął
W tej chwili Bruce i Alex wrócili z dwoma tacami; na jednej małe kieliszki wypełnione przezroczystym płynem, talerz z limonką i dwie solniczki, a na drugiej kilka kuflów piwa i szklanek z napojami o ciemnoróżowym kolorze.
Każdy wziął swoje i na 'trzy' wypił duszkiem. Praktycznie wszystkich przetrzepały dreszcze - w tym mnie. Jak ja nie lubię meksykańskiej. Zagryzłam paskudny smak zielonym owocem, a moją twarz aż wykrzywiło. Zapewne wyglądałam komicznie - niczym małe dziecko, jedzące pierwszy raz cytrynę. Po chwili Harry podał mi szklankę z bordową cieczą.
- Co to jest? - spytałam, spoglądając w jego oczy.
- Kochanie, to zwykłe piwo z sokiem - zaśmiał się i wziął za swój trunek.
- Typowo babskie, jak zwykł mawiać - dodał Zayn ze śmiechem.
Wzruszyłam ramionami, sama do siebie i wzięłam łyka. Na prawdę, jeszcze nie piłam piwa z sokiem. Rozmawiając z Evelyn i Perrie, powoli sączyłam napój. Odwróciłam wzrok w stronę tańczących na parkiecie ludzi i zauważyłam tylko jedną osobę, a dokładniej chłopaka, który stał tyłem do mnie, opierając się o fioletową kolumnę. Był ubrany w czarne rurki, bluzkę zapewne w tym samym kolorze, lecz nie jestem w stanie stwierdzić, bo została zasłonięta przez czerwoną koszulę w kratę. Przewyższał część nastolatków, był na prawdę wysoki. Ale czemu po prostu stał? Czekał na kogoś? Albo na coś? Nie wiem i nie mam zamiaru się dowiadywać. W ogóle dlaczego ja o tym myślę?
Powróciłam do rozmowy z dziewczynami. Akurat mówiły właśnie o nim. Co w nim takiego jest?
To, że stoi zupełnie sam, podczas, gdy inni tańczą.
Tak, to było to.
- Jak myślisz, Nath? Co to za wysoki kasztanowo-włosy chłopak? Ciekawe czy jest przystojny - rozmarzyła się Ev, a na moich ustach pojawił się słaby uśmiech.
- Ciekawe? To idź sprawdzić - zachichotałam
- Sama? Ty chyba oszalałaś! Nie wiadomo kim jest! Przecież to może być jakiś gwałciciel, morderca czy psychiczny porywacz!
Jej nastrój zmienia się w ciągu sekundy, co pozwala mi stwierdzić, że byłaby w sam raz dla Harry'ego. Zdecydowanie tak, byliby idealną parą - oboje bipolarni i zakręceni.
- Tak, tak. Oczywiście. Chociaż... Kto wie - Perrie wzruszyła ramionami.
- Jak to mówią: no boyfriend - no problem! - wykrzyknęła czarnowłosa.
Perrie i ja wybuchnęłyśmy śmiechem, po czym całą trójką stuknęłyśmy się szklankami.
Nie wiem co mnie podkusiło, lecz odwróciłam głowę w stronę tańczącego tłumu tylko po to, by dostrzec, iż wysoki, dobrze zbudowany chłopak teraz stał przodem do nas. Moje usta rozwarły się szeroko, zupełnie jak oczy.
- Ashton?

***

- Ale ja na prawdę nie wiem co on tam robił! - jęknęłam - Myślałam, że jest w UK!
- Dobra, spokojnie. A może się przewidziałaś? Może to nie był on?
- Perrie, wiem co widziałam. Nie pomyliłabym go z kimś innym - westchnęłam
Blondynka wstała i wyszła z pokoju, a ja padłam na miękkie, śnieżnobiałe poduszki. Może jednak mieli rację? Jemu nie można ufać. Jest szefem tych wszystkich burdeli.
Do moich uszu dotarł charakterystyczny dźwięk otwieranych, następnie zamykanych drzwi. Westchnęłam i wyprostowałam się do pozycji siedzącej.
- Po co przyszedłeś, Potter?
- Co jest za trzy dni? - spytał, całkiem ignorując to, jak go nazwałam
- Myślę, że piątek. Dlaczego pytasz?
- Idiotko, to twoje urodziny! Osiemnaste w dodatku! - krzyknął - Kto nie chciałby obchodzić własnej osiemnastki?!
Mimowolnie podniosłam rękę w górę, po czym ponownie opadłam na pościel. Dzisiaj nie chce mi się robić absolutnie nic. Poczułam na nadgarstku uścisk. Po chwili zostałam podniesiona z łóżka i postawiona do pionu na podłodze.
- Dziewczyno, słuchaj mnie uważnie. Te urodziny to będzie najlepsze, co cię w życiu spotka. Zobaczysz, będziesz chciała tak codziennie. Daję słowo, że to będzie coś wspaniałego.
- No dobrze, wierzę ci - przewróciłam teatralnie oczami - Gdzie Louis?
- Na kuchni, ustala obiad na dzisiaj.
Chwyciłam ramię kędzierzawego, wywlokłam go za drzwi i zamknęłam je na kluczyk. Bez słowa skierowałam się w stronę schodów, pozostawiając skonsternowanego loczka za mną, który po chwili dołączył do mnie. Schodząc co dwa schodki, dotarłam do ogromnej jadalni. Przeszłam przez duże, metalowe drzwi. W ten oto sposób znalazłam się w kuchni, wypatrując Louisa. W końcu dostrzegłam brązową czuprynę. Podeszłam do niego od tyłu i zakryłam oczy. Szatyn zaśmiał się uroczo, chwycił moje dłonie i odwrócił się, po czym zamknął w uścisku.
Owinął ręką moją talię i wyprowadził z jadalni.
- Nathalie, muszę ci coś powiedzieć.
Usiedliśmy w czarnych fotelach, na przeciwko siebie, patrząc sobie w oczy.
- Za niedługo zrobi się niebezpiecznie. Powróci moje dawne życie.
___________________________________________________________
Woohoo! 5 komentarzy pod poprzednim ^^
 Szczerze powiedziawszy jestem nawet zadowolona z tego rozdziału, nie jest najgorszy.
No dobra, akcja powolutku się rozkręca, mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście.
A skoro udało wam się dobić do 5 komentarzy, to teraz podnieśmy poprzeczkę:
6 komentarzy = 16 rozdział!
 Ok? Dacie radę? Postaracie się? :c Bardzo was o to proszę. Potrzebuję motywacji, a wiecie chyba, że bez niej nie dam rady pisać, gdyż nie czuję potrzeby robienia tego dla siebie.

Ważna sprawa!

Na twitterze powstało konto fanfiction, na którym będę wrzucała spoilery do rozdziałów i odpowiadała na wasze pytania, jeśli chcecie jakieś zadać. Link do konta: <klik>

7 komentarzy:

  1. Kurde, kurde, kurde!
    Co Ashton tam robił? Nasz wspaniały, kochany, miły, opiekuńczy Ash? Znaczy, wiem, że on ma swoje sieciówki burdeli, ale kurde. Nie powinien tam być! Nie, nie chcę go tam. On powinien być z Callum'em, Luke'iem, Michael'em, zdecydowanie.
    Zaraz, chwile, osiemnastka?! To dobrze, chyba. Znając jednak chłopaków, pewnie będzie huczna i droga, przede wszystkim droga. Pełno alkoholu, narkotyków i innego gówna, eh.
    Jak to?! Louis znowu będzie zabijał? Przecież mają tyle pieniędzy. Kurcze, dlaczego? Ja chcę, aby było tak, jak jest teraz. Cicho, spokojnie..
    Na pewno będzie 6 komentarzy! :D
    Pozdrawiam i weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Nath bedzie miec 18 lat :D super :D
    Czekam na kolejny i weny zycze :)
    Ps. Marcela tez zaraz skomentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie :)
    Tyko to ostatnie mnie przeraża. Jego dawne życie wróci ... Hm.. Ciekawie :D
    Marcela

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!
    Jej już nie mogę doczekać się kolejnego!
    Czekam na next i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co to za szajs! Daje unsuba. Jak tak można pisać? I jeszcze komentarze wymuszać. Że Ci nie wstyd. Brzydzę się Tb.
    A tak teraz na serio. Rozdział wspaniały jak zawsze.<3333 Nath bd miała 18 coś czuję, że coś się wydarzy i aż się boję co.
    I wg to co tam Ashy rb? Ja wiem Ty i Irwin oddzielnie nie istniejecie no ale kurde. I wg kto wszedł do niej do pokoju bo nadal nie mam pojęcia "Potter" kogo tak nazywła?! Ja bym była z Hazzą, ale nwm poddaje się.
    TEORIA SPISKOWA!
    Czekam na kolejny :*
    Buziaki :*
    Addie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super !!! Nie mogę się doczekać kolejnego :D
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, tak bardzo cię przepraszam, że mnie nie bylo, zupełnie idk co sie stali z moim telefonem, wybacz ;--; serio, tak długo musialam czekać aż to sie naprawi 🔫 ale juz jest ok, yeah. Rozdział mega, serio. Tylko trochę idk o co chodziło na początku, ale to jest takie... Wow. I to na końcu, serio, jak on będzie zabijal dalej czy co tam robil, to ja tego nie wytrzymam 😔😂
    Oki
    Kckckc 💞

    OdpowiedzUsuń