środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 14.

W rozdziale scena +18
*Perspektywa Nathalie*
- Nathalie, słońce, wstawaj.
Poczułam na policzku coś ciepłego i miękkiego. Otworzyłam leniwie oczy, ziewając.
- Jesteśmy na miejscu? - spytałam, przeciągając się w fotelu
- Tak. - przytaknął brunet
Cmoknęłam go w policzek, po czym wyszłam z rzędu siedzeń i wskoczyłam na żółtą matę. Na dole stał jakiś mężczyzna ubrany w ciemnozielony garnitur z czapką pilota. Zakładam, iż to właśnie on. Uśmiechnął się i wystawił w moją stronę dłoń, którą od razu ujęłam i wstałam z maty. Za mną zjechali kolejno: Adam, Alex, Chris, Evelyn, Josh, Bruce, Perrie, Zayn, Liam, a na końcu Louis i Harry, popychając się i śmiejąc, na co uśmiechnęłam się szeroko. Mężczyzna odprowadził nas do... O Chryste, limuzyny!
- I-ile ty za nią zapłaciłeś? - zwróciłam się do Louisa
Spojrzał na mnie, śmiejąc się, po czym objął w pasie.
- Tylko kilka tysięcy.
Moje oczy wzniosły się ku górze, gdy usłyszałam odpowiedź. Tylko?
 Szofer otworzył nam drzwi. Moja szczęka praktycznie spotkała się z bialutkim dywanem w środku, albowiem wygląd wewnętrzny rozbrajał jeszcze bardziej niż zewnętrzny. Całą dwunastką bez problemu zmieściliśmy się w tym aucie. Siedzenie w tym to był czysty luksus.

***

Oniemiałam, gdy zobaczyłam hotel. Był... Ogromny, piękny i na pewno paskudnie drogi. Z lekko rozchylonymi ustami wpatrywałam się w cały budynek. Duży, fioletowy napis 'Blow Up Hall' przyciągał sporo uwagi. Z zewnątrz prezentował się niczym nowoczesna willa. Weszliśmy przez sporych rozmiarów przeszklone drzwi, a moim oczom ukazał się szeroki hol, a na jego końcu schody, rozchodzące się w dwie strony na górze. Beżową podłogę zdobił fioletowy dywan. Po obu jego stronach znajdowały się ceglane, grube kolumny, a między nimi kilka czarnych krzeseł i stolik w tym samym kolorze. To dość specyficzne połączenie barw, jak na moje oko, ale wszystko ze sobą idealnie współgrało. Przez jedyną przeszkloną ścianę budynku wpadała ilość światła, co nadało temu miejscu jeszcze piękniejszy wygląd. W pewnej chwili podeszło do nas czterech Boy'i hotelowych. Wszyscy ubrani w czerwone marynarki ze złotymi guzikami i czarne spodnie. Udało im się wziąć bagaże tylko ode mnie, bowiem Louis potraktował mnie znaczącym spojrzeniem (a gdyby nie ono, nie oddałabym dobrowolnie bagażu. Cóż, taka jestem). Louis kazał zaprowadzić nas do pokoi, a sam został na miejscu. Rozmawiał z kobietą o perfekcyjnej blond fryzurze, ubranej w ołówkową spódnicę, sięgającą jej do kolan, biały podkoszulek i czarny żakiet, zapięty na jeden guzik. Odwróciłam od nich wzrok mimo, iż pożerała mnie lekka zazdrość.
 Gdy doszłam wreszcie do czarnych, rzeźbionych drzwi, chłopak z uśmiechem przekazał mi kluczyk do niego i odszedł, by odprowadzić innych. Delikatnie włożyłam klucz do dziurki i przekręciłam, po czym usłyszałam charakterystyczny dźwięk odblokowywanego zamka. Nacisnęłam klamkę, a drzwi od razu ustąpiły, nie wydając najcichszego dźwięku. Po wejściu zamknęłam je z powrotem i rozglądnęłam się po pokoju; był on utrzymany w czerni i bieli. Jedno, duże, białe łóżko, w tym samym kolorze ściany i kafelki, którymi została wyłożona podłoga. Za łóżkiem coś w rodzaju... okna. A za nim pokaźnych rozmiarów kabina prysznicowa. Zero zasłon. Ale czego mam się wstydzić, skoro będę w tym pokoju z moim chłopakiem?
Niemała plazma wisiała na przeciw łoża. Natomiast po mojej prawej przeszklona ściana, czarny stolik i cztery krzesła w tym samym kolorze. Białe drzwi do łazienki znajdowały się tuż obok szklanych, prowadzących do prysznica. Nie potrafię znaleźć innego słowa na określenie tego pokoju, niż: woah. Wszystko wyglądało tak perfekcyjnie i idealnie. Nie wiem jak to opisać. W tej chwili czarna powłoka za mną zamknęła się, dając mi świadomość, iż ktoś wszedł do pokoju. 
 Odwróciłam się. Lekko uniosłam głowę i spojrzałam w jego zmrużone oczy, w których nie widziałam iskierek szczęścia, lecz pożądania. Brunet puścił rączkę walizki, przez co z hukiem uderzyła o białe kafelki. Jedną dłoń umiejscowił na moim policzku, a drugą na plecach. Przycisnął mnie do swojego ciała, natarczywie całując. Odwzajemniłam gest, wplatając palce w jego włosy. Zjechał dłońmi niżej, moje uda i podniósł, a ja oplotłam jego biodra nogami, nie przerywając pocałunku. Przejechał końcem języka po mojej dolnej wardze, na co rozchyliłam delikatnie usta, a on wślizgnął się w nie, gładząc po podniebieniu. Nawet nie zorientowałam się kiedy wylądowałam na miękkiej pościeli, patrząc jak Tomlinson zdejmuje swoją koszulkę i rzuca ją gdzieś na podłogę. Nachylił się nade mną i ponownie wpił w usta, podpierając rękami po obu stronach mojej głowy. Jechałam dłonią od jego szyi, poprzez tors aż do spodni. Bez problemu rozpięłam pasek, a następnie rozporek. Jednym sprawnym ruchem ściągnęłam je aż do kostek. Uklękłam na łóżku i chwyciłam gumkę jego bokserek, by je również zdjąć, lecz chwycił mój podbródek i uniósł do góry, po czym po raz kolejny przycisnął swoje usta do moich. Po chwili uwolnił moją twarz i pozwolił na dalsze działania. Obiema dłońmi pozbyłam się ciemnego materiału. Chwyciłam jego już twardego penisa i zaczęłam wykonywać powolne ruchy w górę, następnie w dół, patrząc jak jego oddech staje się cięższy, a klatka coraz szybciej unosi się i opada. Przejechałam językiem po całej długości, po czym wzięłam go do ust. Nie minęła chwila, a wplótł palce w moje włosy i sam ustalał tępo, lekko popychając moją głowę. Jego główka odbijała się od ściany mojego gardła, przez co o mało się nie krztusiłam. Louis przechylił głowę w tył, mamrocząc jakieś nieskładne, niezrozumiałe zdania i pojedyncze słowa. Z jego ust wydobywały się też jęki, które były melodią dla moich uszu. W końcu poczułam jak gęsta, słona ciecz wypełnia moje usta, w akompaniamencie jęków szatyna. Spojrzał na mnie z leniwym uśmiechem, po czym wpił się w moje usta. Tym razem on zdjął ze mnie absolutnie wszystko. Zawisł nade mną, podpierając się rękami o materac. Pocałunkami zjeżdżał coraz niżej. Od linii szczęki, do szyi, piersi, przy których się zatrzymał na dłużej, pieszcząc je językiem. Zjechał ustami do podbrzusza i coraz niżej. Usytuował dłonie po wewnętrznych stronach moich ud, rozchylając moje nogi. Dmuchnął chłodnym powietrzem w moje czułe miejsce, a wzdłuż mego kręgosłupa przeszły przyjemne dreszcze. 
Niespodziewanie poczułam w sobie jego palce, którymi ruszał coraz to szybciej, robiąc okrężne ruchy, a w moim podbrzuszu zaczęło budować się przyjemne uczucie. W pewnym momencie wyjął ze mnie swoje palce, pochylił się i ponownie przywarł do mnie wargami, po czym bez żadnego ostrzeżenia wbił się we mnie. Wciągnęłam ze świstem powietrze, a moje plecy wygięły się w łuk. Louis ciężko dysząc coraz bardziej zwiększał tępo. Wchodził we mnie w akompaniamencie naszych jęków. Byłam coraz bliżej końca. Z każdym jego ruchem uczucie, budujące się we mnie zwiększało się. Wchodził we mnie głębiej i mocniej. W końcu doszłam, cała przyjemność rozlała się we mnie. Moje plecy ponownie wygięły się w łuk, a z ust wydobył się niekontrolowany jęk w postaci imienia szatyna. Rozkoszowałam się surową przyjemnością, jaka wypełniła moje ciało. Po chwili jednak chłopak wyszedł ze mnie, a ja poczułam dziwną pustkę. Zdjął gumkę z penisa, zawiązał supeł na jej końcu i rzucił celnie do kosza, a ja po prostu leżałam, wpatrując się w niego, niczym jakiegoś olimpijskiego Boga, starając się unormować oddech. Louis padł całym ciężarem obok mnie, oddychając głęboko. Zwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się.
- Wiedziałem od początku, że jesteś w tym powalająca - mrugnął do mnie, a moją twarz oblał rumieniec.
Szatyn zachichotał, widząc zakłopotanie na mojej twarzy i cmoknął przelotnie moje usta, wstając z łóżka. Niechętnie zrobiłam to samo. Louis chwycił moją dłoń, splatając nasze palce i pociągnął do kabiny prysznicowej, uprzednio zamykając drzwi od pokoju. On nie zamknął ich wcześniej? I była możliwość, że ktoś tu wejdzie, gdy akurat będę mu robić laskę, była realna?!
 Zamknęłam szklaną powłokę i odkręciłam kurki, a idealnie letnia woda zaczęła lać się obszernym strumieniem po naszych rozgrzanych ciałach.
Poza tym wszystkim, zmieniając całkowicie temat... Znam już odpowiedź. W stu procentach kocham go. Jestem gotowa, żeby oddać za niego życie. Bez niego nie istnieję.
***
Chwyciłam krótkie, dżinsowe szorty i biały crop top* ze srebrnym numerem '96', założyłam czarne Ray Bany na nos i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po fioletowej wykładzinie, która zdobiła hol hotelu i witając się z całą obsługą po kolei wyszłam z budynku. Świeże powietrze, ciepłe promienie słońca i błogi zapach lata uderzyły we mnie, gdy otworzyłam szklane drzwi. Rozejrzałam się wokół. Po mojej lewej - dmuchane materace, koła itd. Po prawej duży bar, a na przeciw mnie ogromny basen w jakimś niezidentyfikowanym kształcie. No a w basenie oczywiście wszyscy, prócz Louisa, którego nie mogłam nigdzie dostrzec. Wypatrywanie znajomej sylwetki przeszkodziły mi dłonie na oczach. Chwyciłam nadgarstki osoby, która skutecznie uniemożliwiała mi patrzenie i odwróciłam się, a uśmiech sam zawitał na moich ustach. Wtuliłam się w ciało szatyna, na co zareagował chichotem. Objął mnie w pasie, wciąż trzymając tacę z napojami w jednej dłoni i zaprowadził do basenu. Na jego środku znajdował się duży, okrągły stół, a wokół niego krzesła, które w całości były pod wodą. Gdy Louis wskoczył do wody i wyciągnął do mnie dłoń, na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Nie mogę, Lou. - mruknęłam
Szatyn zmarszczył brwi w skonsternowaniu, lecz po chwili oznajmił:
- Och, rozumiem. Ale w takim razie mamy drugą opcję - wzruszył ramionami - Zdejmij buty.
Wykonałam jego polecenie i z czystą ciekawością czekałam aż zrobi to, co chciał. Odłożył tacę z kolorowymi szklankami obok moich stóp, po czym odwrócił się tyłem do mnie.
- Wsiadaj. Czekasz aż sam się posadzę? - uśmiechnął się figlarnie, spoglądając na mnie przez ramię.
Niepewnie usiadłam na jego barkach, a on bez najmniejszego wysiłku z tacą w dłoni zaczął iść w stronę pokaźnej wielkości stołu, przy którym siedzieli wszyscy, śmiejąc się. Lou posadził mnie na chłodnej, na szczęście suchej powierzchni stołu i usiadł przede mną na krześle.
- Hej, wszystkim! - uśmiechnęłam się
Większość osób wyłącznie zagwizdała, zabawnie poruszając brwiami. Uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową na ich zachowanie. Wszyscy wzięli po jednym napoju, sądzę, że były to drinki lub coś w tym rodzaju. Chwyciłam wysoką szklankę, wypełnioną wielobarwną cieczą. Spojrzałam w stronę Louisa, który uniósł nad swoją głowę naczynie. Wszyscy - włącznie ze mną - zrobiliśmy to samo.
- No cóż... Za nas! Za ten piękny czas, który tu spędzimy, za urodziny Nathalie, które odbędą się za tydzień oraz za szczęście od Boga w postaci tej pięknej, uroczej brunetki, siedzącej przede mną.
Uniósł wzrok, a nasze spojrzenia skrzyżowały się. Oboje uśmiechnęliśmy się. Podsunęłam naczynie do ust i przechyliłam, a chłodny napój rozlał się po moim gardle, dając przyjemne uczucie. Przymknęłam oczy, rozkoszując się wyśmienitym smakiem cytryny z maliną.
- To... Czemu nie pływasz? - usłyszałam niedaleko mnie głos Ev, która była bardzo miłą dziewczyną, nawiasem mówiąc.
- Nie mogę, chyba wiesz o co chodzi - mruknęłam, posyłając jej znaczące spojrzenie.
- Och, jasne, że tak - zachichotała - Współczuję, kochana.
 W mgnieniu oka wszyscy rozeszli się, by pograć w siatkówkę, popływać lub po prostu poszaleć na zjeżdżalniach... Ah, tak. Zapomniałam wspomnieć, że tuż obok hotelu znajdował się ogromny Aqua Park na otwartej przestrzeni. Zgięłam nogi w kolanach i owinęłam je ramionami, przyglądając się, jak mój ukochany praktycznie piszczy, zjeżdżając ledwie metr przed Harrym na piekielnie wysokiej zjeżdżalni. To był najpiękniejszy widok, jaki mogłam sobie wymarzyć. Widzieć go szczęśliwego, wygłupiającego się, przeżywającego beztroskie chwile dzieciństwa. Tak, to właśnie to, co pokocham najbardziej.
____________________________________________________
*Crop Top - zwykła bluzka na ramiączkach, do połowy brzucha.

No siema! ❤
Więc... Tak, napisałam tą scenkę. Wow. Nie sądziłam że w Fear taka będzie mieć miejsce no ale jak widać tak xD
Ale nie ważne!
Istotna jest ilość waszych komentarzy...  Jeden? Znowu?
Hej, ja nie czuję potrzeby pisania dla samej siebie, a pisać lubię i na prawdę świetnie byłoby gdybyście mnie do tego motywowali jeśli się wam to podoba.
Więc 4 komentarze = następny rozdział
Macie aż 10 dni na te 4kom więc proszę was poświęćcie temu kilka minut i napiszcie dwa, trzy zdania.
Nie chcę marudzić ale ten kto pisze, wie jak to jest.
To tyle ode mnie. Do następnego za 10 dni!
W. xo

EDIT: Rozdział sprawdzony, błędna treść została zmieniona

6 komentarzy:

  1. Siema, siema!
    W końcu się doczekałam, tak! *^*
    Biedna, ma okres. Tak strasznie współczuję.
    To jest takie genialne, że aż nie wiem, co napisać!
    Dlatego wybacz, ale będę już kończyć. Napiszę później coś dłuższego, ok?
    Weny! ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej bardzo podoba mi sie to opowiadanie czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdial mam nadzieje ze te 10 dni minie mi szypko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, badzo dobrze cię rozumiem, bo sama też pisze bloga!
    Rozdział świetny
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :) czekam na następny i weny zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :D / Ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej kicia bez bulwersów mi tu. Ja czytam. No ostatnio wiesz jak trudno mi zasiąść do czegokolwiek. Ehh, ale komentuję :D
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    Tak Fuck yeah w końcu ta secenka :D
    To nic, że czytałam ją znacznie wcześniej, ale jest :D taaaak
    A teraz pytanie. Czy Ty nie jesteś moja kochana za młoda na takie rzeczy proszę ja Cb? :D
    Ja to nie wiem ja bym się zasmuciła na śmierć chyba jakbym dostała okresu podczas gdy inni bawią się w wodzie.. Ehh ale Lou taki kochany to jej pomógł *-*
    A hotel po opisach robi wrażenie. Pojedziemy tam? Zabierzesz mnie ze sobą prawda :D
    Dobra zabieram ten swój fangirlingowy tyłek i lece dalej.
    Kocham ;*
    Buziaki ;*
    Addie.

    OdpowiedzUsuń