niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 13.

*Perspektywa Nathalie*
- Tyle? - dopytywał
- Tyle. - przytaknęłam, wzdychając z irytacją.
- No przepraszam, kochanie, ale chcę, żeby wszystko na jutro było dopięte na ostatni guzik.
Mrugnął do mnie, po czym przelotnie musnął w policzek i dopinając swoją koszulę zbiegł na dół. Zasunęłam do końca moją drugą walizkę i rzuciłam się z impetem na łóżko. Jutro o 8.00 wylatujemy z Londynu do Ameryki. A dokładniej Rio De Janeiro. Nie wierzę, że tam będę. On jest milionerem! Ah, co ja gadam? Chyba miliarderem!
 Nawet nie wiem kiedy, ani jakim cudem, ale tak po prostu zasnęłam. Pewnie byłam zmęczona tym wszystkim co dzieje się wokół mnie.
***
- Nie chcę. - jęknęłam, chowając twarz głębiej między poduszki.
- Nathalie, błagam cię, obudź się. Mamy jakąś godzinę do wyjazdu.
- Ale Zayn...
- Nie. Wstawaj. No już. Raz, dwa, raz, dwa! - klaskał w dłonie.
Przetarłam zmęczone oczy i uniosłam się na łokciach, mrużąc je. Zadarłam głowę do góry, by ujrzeć sylwetkę Malika. Poczułam jak lenistwo bierze górę i znów padłam na poduszki. Zayn wymruczał coś pod nosem i wziął mnie na ręce, jak pannę młodą, po czym postawił na podłodze, a ja stałam tam oparta o niego, niczym jakiś worek ziemniaków.
- Nathalie, proszę, rozbudź się. Na serio musimy za niedługo jechać.
Niestety nie uzyskał odpowiedzi, bo w połowie byłam jeszcze w pięknej krainie snów.
W końcu drzwi trzasnęły, a mnie aż przeszedł dreszcz.
- Malik, ile je... O Jezu.
Usłyszałam zirytowane westchnięcie i poczułam, jak gorąca i wygodna klatka Zayna zostaje ode mnie brutalnie odciągnięta. Ktoś chwycił moją twarz w dłonie i uniósł ją wyżej. Harry.
- Siostro, wstaniesz, a jeżeli nie, to będzie kara.
Jego - aż za bardzo - poważny wzrok wiercił dziurę w mojej głowie.
- Rozumiemy się? - spytał, powoli i wyraźnie
Ledwie widocznie przytaknęłam głową, przełykając głośno ślinę. On nie żartował, a ja już wiem co to znaczy. Odsunęłam się od niego i weszłąm do łazienki, słysząc jak Malik nie jest w stanie uwierzyć w to, co zobaczył. Jestem ciekawa ile już tak mnie budził. Wzięłam szybki, chłodny prysznic, który mnie zdecydowanie postawił na nogi i ubrałam się w - typowe dla mej osoby - czarne rurki i ciemnoróżową koszulkę z granatowym sercem na środku. Przesuszyłam włosy i zbiegłam na dół, mijając na schodach Perrie z walizką. Widząc na kuchennym blacie smacznie wyglądającą i równie pysznie pachnącą jajecznicę, chwyciłam widelec, rozpoczynając konsumpcję. Po śniadaniu wróciłam do pokoju, a dokładniej do łazienki. Jeszcze kilka drobnych poprawek i mogę iść na jakąś galę MTV.
Trzask drzwi od pokoju sprawił, że aż podskoczyłam i rozmazałam sobie szminkę po całym policzku. Jęknęłam z frustracją, po czym chwyciłam wacik, zaczęłam szorować czerwony ślad. Drewniana powłoka dzieląca pokój od łazienki również otworzyła się ze stłumionym hukiem, a ja nie patrząc na osobę, która w nich stoi nadal starałam się zmyć z twarzy czerwień.
- Nathalie, ruszaj seksowny tyłek i idziemy. - ponaglił mnie Harry, stojący teraz obok.
- No przepraszam, ale to przez ciebie się umazałam na twarzy tym świństwem. - prychnęłam, odsłaniając na chwilę nieco bledszy ślad.
- Oj, no wybacz, siostrzyczko.
Zrobił minę zbitego psa, na którą wywróciłam oczami i dokończyłam zmywanie szminki. Przejechałam nią ponownie po ustach, tym razem bez zbędnych niespodzianek i stanęłam przed Harrym.
- Gotowa? - spytał
- Yup. - przytaknęłam, po czym wyminęłam chłopaka i zostawiłam w tyle.
Chwyciłam walizkę za rączkę i, gdy już miałam wychodzić, została mi ona odebrana. Ze zmarszczonymi brwiami odwróciłam się i spojrzałam na neutralną minę mojego przyrodniego brata.
- Nie jestem kaleką, umiem unieść walizkę. - mruknęłam
- Ale jesteś kruchą, delikatną istotą, zwaną również dziewczyną, dlatego teraz zejdziesz grzecznie na dół i zostawisz to mi, jasne?
Fuknęłam pod nosem i bez komentarza zbiegłam po schodach, podparłam się o oparcie kanapy, na której siedziała znudzona Perrie, skacząc po kanałach w telewizorze.
- Za jakieś 10 minut jedziemy na lotnisko. Jesteś gotowa? - westchnęła, zadzierając głowę w górę, by spojrzeć w moje oczy.
- Przefarbuję włosy na niebiesko.
Czemu ja to w ogóle palnęłam?
- Mówisz od rzeczy, ale podoba mi się. - zachichotała pod nosem
- Tak, gotowa. Swoją drogą gdzie jest Thunder?
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami
Podparłam głowę na dłoniach i wpatrywałam się w ekran telewizora. Po chwili usłyszałam stukot butów Harry'ego o schody. Nie przejęłam się nim za bardzo i nie ruszyłam się nawet na milimetr, czego od razu pożałowałam, albowiem poczułam, jak jego dłoń z impetem uderza w mój pośladek. Pisnęłam, momentalnie prostując się. Spiorunowałam go wzrokiem, na co zaśmiał się pod nosem i odłożył moją walizkę przy ścianie obok innych bagaży.
Weszłam do kuchni i nalałam sobie soku do szklanki. Po upiciu połowy szklanki zauważyłam, że do pomieszczenia wszedł również Harry. Chwycił moją dłoń, w której znajdowało się naczynie i przechylił je sobie do ust, opróżniając je do dna. Przewróciłam oczami i odłożyłam szklankę do zlewu. Brunet puścił mi oczko, wziął jabłko z tacy i podrzucając je wysoko wyszedł, a ja zaraz za nim. Coś czuję, że dzisiaj to on wytrąci mnie z równowagi.
***
Przekręciłam się nerwowo w głębokim fotelu, bębniąc palcami o jego wyłożony kremową skórą podłokietnik.
- Kochana, spokojnie. Będzie dobrze. - uspokajał mnie Louis, ściskając nieco mocniej moją dłoń - Pilot jest wykwalifikowany, nic nam się nie stanie, dobrze?
Zamiast mu odpowiedzieć tupałam nogą o podłoże z prawdziwym zdenerwowaniem.
- Nathalie, spójrz na mnie.
Wreszcie zebrałam się w sobie i z westchnięciem spojrzałam w jego szarobłękitne oczy. 
- Wszystko będzie dobrze. Dolecimy na miejsce cali. Kocham cię, pamiętaj.
Splótł palce u naszych rąk i złożył krótki pocałunek na wierzchu mojej dłoni, nie przerywając na moment kontaktu wzrokowego.
- Ja ciebie też, Lou. - uśmiechnęłam się
- I figured it out,
I figured it out from black and white.
Seconds and hours,
Maybe they had to take some time

Śpiewając to cicho patrzył na mnie z uśmiechem na ustach i tymi iskierkami w oczach.
Po chwili usłyszałam jak ktoś inny zaczął śpiewać dalszą część piosenki tyle, że głośniej. Był to Liam. Wszystkie oczy zwróciły się ku niemu.
- I know how it goes,
I know how it goes from wrong and right.
Silence and sound.
Did they ever hold each other tight like us?
Did they ever fight like us?

Po Liamie zaśpiewał Harry i znowu muszę przyznać, że barwa jego głosu mnie zauroczyła:
- You and I,
We don't wanna be like them.
We can make it 'till the end.
Nothing can come between.
You and I,
Not even the Gods above
Can seperate the two of us.
No, nothing can come between.
You and I,
Oh, You and I.

Gdy skończył zwrotkę uśmiechnął się i przeniósł wzrok na Zayna. Ten z kolei zaczął śpiewać, patrząc na... Komiks w jego rękach.
- I figured it out,
Saw the mistakes of up and down.
Meet in the middle,
There's always room for common ground.
Jakim cudem są tak zsynchronizowani? Ćwiczyli tą piosenkę? Poza tym skąd ją znają? Nigdy jej nie słyszałam.
Zanim się spostrzegłam Louis po raz kolejny zaczął śpiewać:
 - I see what it's like,
I see what it's like for day and night.
Never together,
Cause they see the things in a different light,
Like us,
But they never tried like us.
Wsłuchiwałam się dokładnie w każde słowo, które bez problemu wylatywało z jego ust. Sama w sobie piosenka była cudowna, jej tekst na pewno pisał ktoś utalentowany. Ale gdy śpiewali ją oni to było coś niesamowitego. Daję słowo, że jeśli zostaliby jakimś zespołem, dawali koncerty, to mieliby całe rzesze fanek.
 Nawet nie spostrzegłam się, kiedy cała piątka zaczęła razem wokalizować refren piosenki. Ich połączone brzmienie było niesamowite. Tego nie dało się nie słuchać. Przysięgam, że jeżeli byłaby taka możliwość, sama zrobiłabym z nich zespół i natychmiast wepchnęła na scenę. 
 Spojrzałam w stronę jedynej tu pary, nie licząc mnie i Louisa, czyli Zayna oraz Perrie. Czasami wydaje mi się, że oni są rodzeństwem. Nie z wyglądu, ale zachowania. Oddaliby za siebie życie, jestem tego pewna. To widać po każdym najmniejszym geście. A czy tak samo jest z nami? Mam nadzieję, że tak. Jestem pewna, że Louis zrobi dla mnie wszystko. Pokazał mi to nie jeden raz. A czy on wie, że ja bym mogła? Poza tym... Czy ja potrafiłabym zrobić dla niego wszystko? 
Pewnie tak. Kocham go. Jest jedyną osobą, na której w stu procentach mogę polegać. Nie mam pojęcia jakie niespodzianki przyszykuje nam los, ale wierzę, że przetrwamy je. Że damy radę przejść razem to, przez co będzie trzeba.
- Słońce? Misiu? Kochanie? Kruszynko!
 Parsknęłam śmiechem, gdy siedzący obok Tomlinson zwrócił się do mnie w ten sposób. Na prawdę, to przekracza jego granice. Nie spodziewałam się tego po nim.
- Tak, Lou? - starłam łzy z kącików oczu i spojrzałam na niego.
- Pytałem czy jesteś spragniona lub głodna. Więc?
- Nie jestem głodna, ale napiłabym się wody.
 Po chwili stewardessa podała mi wodę z uśmiechem, pytając czy potrzebuję czegoś jeszcze. Potrząsnęłam lekko głową i podziękowałam jej. Za to Louis wziął orzeszki. Boże, wyglądał jak sześcioletnie dziecko, kiedy je tak chrupał, patrząc w telewizor. Zachowuje się tak dorośle, a ja i tak wiem, że w środku jest jeszcze dzieckiem, z resztą jak większość z nas. Ciekawe czy wreszcie poznam jego drugą stronę, o czym marzę. Chcę zobaczyć, jak się śmieje, tańczy, wygłupia z chłopakami; zobaczyć w nim tego nastolatka, którym nie zdążył być.
Spojrzałam na czerwone cyfry na zegarze. Już 13.46.
Z racji, iż byłam zmęczona, bo wstałam o jakiejś piątej nad ranem, zamknęłam oczy i rozłożyłam się wygodniej na siedzeniu. Ale ten, kto nie spał na siedząco niech mi uwierzy, że to nie jest wygodne. Jednak sądzę, że w samochodzie sporo osób miało szansę spać, prawda? Dlatego właśnie wspaniałomyślny szatyn kliknął jakiś przycisk na pilocie, a ramię fotela wsunęło się między siedzenia. Spojrzałam na chłopaka ze zmarszczonymi brwiami, na co tylko zachichotał i przyciągnął mnie do siebie. Umiejscowiłam głowę na kolanach szatyna, a jego dłoń jeździła po moich plecach.
______________________________________________________
 Siema ludziska!
Nie będę się jakoś rozpisywać.
Zapytam jedynie czy zostały ze mną te... Trzy, cztery osoby które komentują? Tylko wy?
Kurcze, przyznam, że smutno. No ale cóż, takie życie.
Kocham z całego serca moją Adę i Patrycję, które są ze mną zawsze, dziękuję wam <3
Nie zapominajmy o Ewie, która również komentuje, sporadycznie, ale komentuje dając o sobie znać co jakiś czas, za co jestem jej niezmiernie wdzięczna ;)
Jeszcze dwie WAŻNE rzeczy!
1. Chciałby ktoś prowadzić konto Fear na TT? Chętnych proszę, by napisali na e-maila, gmaila lub na tt (@Hazzanator_PL) a maile macie podane w poprzednim poście.
Lots of Love, powtarzam - wesołego jajka i do zobaczenia za 10 DNI!
Weronika xo 

2 komentarze:

  1. Bosko!
    Victoria w niebieskich włosach? Zaj*biście!
    Czytasz mi w myślach! Ja chce sobie przefarbować włosy na niebiesko, ale dopiero w wakacje :/
    Harry i Vic zachowują sie jak typowe rodzeństwo! :D
    Podobał mi sie moment jak Zayn chciał ją obudzić. Ja dokłdnie tak samo wstaje do szkoły xD
    Ciekawa jestem co sie będzie dziać w tej Ameryce...
    Czekam na next!
    Zapraszam do mnie
    upadla-i-lowcy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. OWWWWWWWWWW to takie mega :D
    hahaha Zaza chyba bd musiał się nauczyć budzić Nath.
    Ale Hazza to by mnie wyprowadził już dawno z równowagi. Hahah on jest nie możliwy :D ale cóż to Hazz tego nie ogarniesz :D
    I ta piosenka takie owsy *-* cudeńko.
    Kocham wg ich wszystkich
    Ja Ciebie też kocham z całego serduszka "młodsza bliźniaczko" Ty moja ;**
    Lece czytać dalej ;*
    Buziaki ;**
    Addie.

    OdpowiedzUsuń